Nowa płyta Maceo Plexa, wirtuoza deep i tech house’u wieje nudą. Po obiecującym soczysty materiał otwierającym album „Sparks of Life” – mimo, że opartym na wyeksploatowanym już chyba do dna „Music for 18 Musicians” Steve’a Reicha motywie – dostajemy szereg eleganckich, ale nudnych produkcji prowadzących słuchacza donikąd.

„Solar” to pierwszy album wydany pod szyldem założonej przez Erica Estornela (tak brzmi prawdziwe nazwisko artysty) wytwórni Lone romantic. Przed premierą producent opowiadał, że na płycie starał się zawrzeć historię o pierwszych latach bycia ojcem, „górach i dołach” w tej roli, które „oddziałują na małżeństwo, życie i więcej”. Takie tam banały, podobnie jak banalna okazała się wiele obiecująca mieszanina elektroniki, dubu, breakbeatu i techno, którą pomieścił na „Solarze” Maceo Plex. 

Schematycznie, po utartych już przez wielu innych artystów – od Trentmollera przez Moderata po innych specjalistów od emocjonalnego techno – ścieżkach. Tym bardziej niemiłe to jest zaskoczenie, że Plexa cenię jako nie tylko znakomitego producenta, ale też didżeja o wspaniałym wyczuciu stylu, nastroju. Jego „DJ Kicks” czy set nagrany parę lat temu dla Mixmaga do trudne do powtórzenia didżejskie majstersztyki. Powiem więcej, ja po tych dwóch setach stałam się szalikowcem Maceo! 

Tymczasem na długogrającym albumie Maceo Plex traci rezon, energię i kreatywność, pozwalając sobie na powielanie wyświechtanych motywów. 

A więc leniwe wokale, przefiltrowane na efekt oniryczny, pełzający za nimi powolnie bas i oszczędna warstwa bitu snują się po całym albumie wzdłuż i wszerz. Nie, żeby problemem dla mnie było to, że na płycie Plexa nie ma „przysłowiowego” p*nięcia, ale tak przynajmniej coś by się w tym zestawie działo. A tak, wyjąwszy wspomniany już „Sparks of Life” i może jeszcze technicznego „The Tesseract”, kompozycyjnie ten album jest zwyczajnie słaby, niepotrafiący utrzymać ni dramaturgii, ni napięcia. 

Zostajemy zatem z paroma kawałkami, które z powodzeniem mogłyby stworzyć znakomitą epkę i resztą wypełniaczy, nie pozostawiających w pamięci zupełnie nic. Szkoda!