Po pierwszej w historii dźwiękowej mapie Islandii, projekt Noise From Iceland doczekał się wersji płytowej. To nagrania terenowe z wyspy oraz muzyka do nich dokomponowana. W sumie niemal godzina szumów – wulkanu, lawy, wodospadów, islandzkich zwierząt i rzek, a do tego techno i trance.
Album „Noise From Iceland” miał swoją premierę w ostatni weekend sierpnia podczas festiwalu Midpunkt Hamraborg Festival w Islandii.
Noise From Iceland powstaje od stycznia 2020 roku. To próba znalezienia odpowiedzi na pytanie: jak brzmi Islandia? Udowodnienia, że poza pięknymi obrazkami, ta majestatyczna kraina ognia i lodu, ma wiele do zaoferowania także innym zmysłom. – Motywem rozpoczęcia prac nad mapą dźwiękową Islandii było spotkanie z niewidomą turystką, która była na mojej wycieczce, kiedy pracowałam jako przewodniczka – tłumaczy Kaśka Paluch – To właśnie ona opowiedziała mi jak wiele w Islandii jest do poznania, nawet wtedy kiedy nie można jej zobaczyć.
Kaśka wyruszyła z mikrofonem na podróż dookoła wyspy, nagrywając największe atrakcje Islandii – lagunę lodowcową Jokulsarlon, wodospad Skogafoss czy tunel lawowy Raufarholshellir. Początek zbierania nagrań terenowych zbiegł się ze światowym lockdownem spowodowanym pandemią. To sprawiło, że większość nagrywanych miejsc była pusta. Ta pustka była przejmująca, ale dała naturze przestrzeń, do niczym niezmąconego mówienia. – Po wybuchu wulkanu pod Fagradalsfjall w marcu tego roku, wspinałam się do aktywnego krateru ponad dwadzieścia razy, by móc nagrać dźwięk wulkanu i lawy bez zanieczyszczenia odgłosami helikopterów czy dronów – opowiada Kaśka – To grubo ponad sto tysięcy kroków.
Muzyka, jaka przeplata nagrania terenowe z Islandii, może być nieco zaskakująca. – Zwykle przy nagraniach terenowych słuchamy ambientów czy muzyki eksperymentalnej – opowiada Kaśka – U mnie jest inaczej, bo choć uwielbiam ambient, to najbardziej lubię techno. Po prostu.