Kto spodziewał się powtórki z „Shenzou”, może się trochę zdziwić. Na „Angel’s Flight” Biosphere również sięga po dzieło kompozytora – tam Debussy’ego, tu Beethovena. Na tym jednak podobieństwa w zasadzie się kończą. Elektronika jest tu sporadycznym gościem i głównie w postaci dronów. Prym wiedzie minimalistyczny dysonans. 

Kwartet smyczkowy numer 14 Beethovena należy do późnych kwartetów tego kompozytora. W tej formie kompozytor najodważniej eksperymentował, chociażby z tonalnością, a op. 131 kwartetu zdradza już bardzo wyraźnie zainteresowanie jej rozsadzaniem – zwiastunem epoki romantyzmu w muzyce. 

Kiedy Beethoven opublikował kwartet, Robert Schubert zapytał retorycznie: co jeszcze pozostało nam do napisania? Jest to bez wątpienia jeden z najbardziej poruszających i dramatycznych utworów muzyki tamtego okresu (a może i w ogóle). W konstrukcji zresztą awangardowy jak na tamte czasy, bo w końcowej części kompozytor nawiązuje do fugi, która kwartet otwiera – w innej tonacji jednak. Fuga ta zawiera charakterystyczny dla kwartetów Beethovena w tamtym czasie tetrachord skali molowej harmonicznej (cztery kolejne dźwięki), które Wagner określił „największą melancholią wyrażoną w muzyce”.

Na „Angel’s Flight” ten motyw pojawia się także na początku, w otwierającym płytę utworze „The Sudden Rush”. Rekonstruujący kwartet Jenssen skoncentrował się na sekundzie małej między dźwiękami his i cis we wspomnianym tetrachordzie – to właśnie w tym dysonansie Beethoven ukrył melancholijne zawodzenie, które tak urzekło innych kompozytorów i muzykologów. 

A propos muzykologów, pora kończyć analizę. „Angel’s Flight” to przede wszystkim Beethoven, zaraz za nim Biosphere. W tle do radosnego smyczkowego allegro w „Faith and Reverence” pobrzmiewa dronowa, metaliczna i niepokojąca elektronika. Trochę gbitchu, trochę noise. Pulsujący ambient, znak rozpoznawczy Jenssena, pojawia się tylko raz – w tytułowym utworze (znanym już, bo wypuszczonym jako pierwszy singel). 

To album niezwykły, dla mnie przede wszystkim dlatego, że Biosphere zdołał wyłuskać z kwartetu Beethovena pełnię jego awangardowości i kolejny dowód na to, że określanie tego kompozytora li tylko klasykiem jest zdecydowanym niedopowiedzeniem (za tę tezę niemal oblałam obronę pracy magisterskiej, pozdrawiam).

Kaśka Paluch