Ashley Phase, czyli Ø [Phase] zaszczycił nas wreszcie wyczekiwaną płytą i przez swoją refleksję na temat samotności w czasie dowiódł, że każdy dzień oczekiwania na jego nowe produkcje jest tego wart. Dopracowany do perfekcji materiał na pierwszym długogrającym wydawnictwie, po debiutanckim albumie „Frames Of Reference” (wydanym w 2013 roku), prezentuje taki rodzaj techno, od którego nie sposób się oderwać.
Przynajmniej ja tego nie potrafię. Wirtuoz techno z Londynu, związany z belgijskim Tokenm, do perfekcji opracował system budowania i zarządzania napięciem. Od hipnotycznego minimalu, wypełnionego brzmieniami jak ze ścieżki dźwiękowej do ekranizacji książek Lema. Przypomina chwilami dźwiękową rzeźbę Plastikmana z jego niedawnego „Ex”, tworząc rozległe przestrzenie, w których cisza i brzmienie mają wartość równoważną. Im bardziej zatapiamy się w dźwiękowym monoideizmie, tym bardziej Ø [Phase] zagęszcza produkcję, do niemal transowego galopu, wypełnia każdy zakamarek możliwy do audytywnego odkrycia.
Harmonii, melodyki w „Alone in time?” jest bardzo niewiele, ale zupełnie wystarczająco. Na tyle, by umiejętnie stworzyć atmosferę mrocznej refleksji i jednocześnie pozostawić spore pole do osobistej interpretacji. Tak powstaje maziste i wielowymiarowe techno, które samo klei się do uszu.