Czy Gotan Project trzeba komuś przedstawiać? Philippe Cohen Solal, Christophe H. Mueller i Eduardo Makaroff pokazali nam tradycyjną argentyńską muzykę, tango, w zupełnie innym wymiarze. Elektronicznym, tanecznym, może bardziej przystępnym? Dość, że debiutancki album wyniósł ich na szczyty popularności. A właśnie nagrali następcę „La Revancha Del Tango”.
Wywiad zaczął się dość nietypowo, bo zamiast zadać pytanie… sama je usłyszałam. Po krótkiej wymianie zdań na temat miejsca pobytu, poczułam, że rozmowa będzie wyjątkowo przyjemna. Gotan Project nie mają w sobie nic z quasi-gwiazdorstwa – a mogliby mieć. Jak wyniknie później z wywiadu – nie czują się ponadprzeciętnymi artystami czy kamieniami milowymi w świecie sztuki – a powinni się tak czuć. Widać po prostu, że robią to, co lubią. I chcą to robić jak najlepiej. Odpowiada Philippe.
rozmowa odbyła się 13 marca 2006.
Kaśka Paluch: Pierwsze moje pytanie odnosi się do Waszego debiutu, albumu „La Revancha del Tango”. Jest tam utwór „Chunga’s Revenge”, w którego tekście pojawiają się nazwiska i pseudonimy różnych wykonawców – jak Kruder & Dorfmeister czy Thievery Corporation. Podobnie jak spora część słuchaczy, nie znam francuskiego i nie rozumiem reszty tekstu. O co więc właściwie chodzi?
Gotan Project: W tym utworze jest mowa o ludziach, który zainspirowali Gotan Project, muzykach naszego zespołu, rodzinie i przyjaciołach. Na przykład w pierwszej części mówimy o wszystkich artystach, którzy wzięli udział w nagraniu, w drugiej partii składamy uznanie dla osób, które miały na nas wpływ – jak Piazolla, który tworzył w latach czterdziestych, jak Frank Zappa – bo jesteśmy wielkimi fanami jego muzyki. A później mowa jest o ludziach ze świata muzyki elektronicznej jak właśnie Kruder & Dorfmeister czy Thievery Corporation, którzy są naszymi przyjaciółmi i jednocześnie inspiracją dla Gotan Project. Ostatnia część utworu opowiada o naszych rodzinach. To coś w rodzaju hołdu dla tych ludzi.
A myśleliście kiedyś o stworzeniu czegoś wspólnie z Thievery Corporation czy Kruderem i Dorfmeisterem właśnie?
Hmm… nie wiem. Jesteśmy bardzo dobrymi znajomymi, więc może jednego dnia zrobimy coś razem, może coś innego, nowego. Myślę, że Thievery Corporation mają swoje własne brzmienie, a my – swoje. Więc może pewnego dnia rzeczywiście coś takiego powstanie, czas pokaże. Kruder & Dorfmeister także są naszymi przyjaciółmi, w końcu Peter Kruder zrobił remix dla Gotan Project, a my zremiksowaliśmy jego. Być może jednego dnia zamiast remiksów zrobimy coś zupełnie nowego – na przykład na następny album.
Teraz chciałam spytać o samych Argentyńczyków. Pracujecie z wieloma argentyńskimi muzykami, czy możesz opowiedzieć coś o tym jak ci ludzie czują i co myślą na temat swojej rdzennej muzyki, jaką jest tango? I czy jest ona wciąż żywa w argentyńskich miastach?
Tak, tango jest bardzo żywe w Argentynie. Mógłbym powiedzieć, że podobnie jak na całym świecie, ale oczywiście Argentyna jest mekką tango. Wszyscy muzycy, którzy wzięli udział w naszych nagraniach są z tą muzyką bardzo związani – żyją nią, wychowali się w tej tradycji. Dla nich ta współpraca była wnoszeniem czegoś nowego w muzykę tango.
Wiesz, niektórym może wydawać się, że w Argentynie tango tańczy się na ulicach i przed sklepami (śmiech)
To nie do końca prawda, jest oczywiście sporo osób, które tańczą tango na ulicach, głownie dla turystów. Ale na przykład prawdą jest, że w Buenos Aires, ludzie tańczą na milongach. Milonga to coś w rodzaju „nocy tango”. Kiedy przyjedziesz na przykład na festiwal tango w Buenos Aires, zobaczysz na głównej ulicy miasta tysiące tańczących ten taniec ludzi! Oczywiście w Argentynie chyba każdy tańczy tango – zwłaszcza młodzi ludzie. Coraz więcej z nich skupia się na tańcu.
Kiedy gracie koncerty, na scenie prawie zawsze pojawiają się tancerze tango. Uważasz, że to niezbędny element do zrozumienia Waszej muzyki?
Nie na wszystkich, ale na większości naszych koncertów mamy tancerzy. Ale to bardziej zaproszenie do prawdziwego tango. Myślę, że nie wszyscy ludzie dokładnie wiedzą czym jest prawdziwe argentyńskie tango, więc to ważne dla nas, by je zaprezentować. To część show. Ale na innych nie ma już tancerzy, jest za to sporo wizualizacji, muzyków. Teraz ludzie wiedzą na temat tego tańca więcej.
No właśnie – swego czasu mój profesor w szkole muzycznej stwierdził, że dziś, tak naprawdę tylko Gotan Project może pokazać rzeczywiste, prawdziwe tango, na skalę światową, że na waszych koncertach występują tancerze, którzy naprawdę umieją to tańczyć… to podobno nieczęste zjawisko. Przynajmniej wcześniej.
Trochę w tym może prawdy. Tak jest chyba ze wszystkim – granie brazylijskiej muzyki sprzyja zaprezentowaniu jej samej i brazylijskiego tańca, tak samo z Argentyną. Mamy to szczęście mieszkać w Paryżu, gdzie jest naprawdę wielu znakomitych muzyków z całego świata. To bardzo temu sprzyja.
Myślisz, że łączenie muzyki folkowej – bo tango taką w Argentynie przecież jest – z muzyką elektroniczną, to jakiś specyficzny sposób na utrzymanie tej pierwszej ciągle żywą, funkcjonującą na świecie?
Niedokładnie. Oczywiście łączenie jej z czymś nowym – jak instrumenty elektroniczne – potrafi tchnąć w nią życie, jakąś świeżość. To w ogóle interesujące – wkładać nowe brzmienia w tradycyjną muzykę. Ale nie myślę, żeby to było jedynym sposobem, dla utrzymania jej w świadomości ludzi. Gotan Project to raczej sposób na wniesienie czegoś nowoczesnego, współczesnego do tango – zwykle akustycznego – przez dodanie naszych nowych instrumentów.
Jednak musisz przyznać, że dla wielu ludzi dopiero Wasza płyta stała się okazją do poznania tango i do zainteresowania się tą muzyką bardziej.
To fakt. Jesteśmy bardzo szczęśliwi i dumni z tego, że ten nowy ruch – to elektroniczne tango – sprawiło, że teraz więcej ludzi interesuje się tańcem, na całym świecie. Podobnie jak z tego, że teraz na tym największym festiwalu tango, o którym wspominałem wcześniej, organizuje się jedną specyficzną noc poświęconą właśnie elektronicznemu tango, bo Argentyńczycy są równie zadowoleni z tego „odrodzenia” muzyki tango na świecie. Widzą wielu młodych ludzi chcących uczyć się tańca i samej gry muzyki tango, dla nich to świeże powietrze w kulturze.
Kiedy nagrywacie muzykę, wszystko jest pod Waszą kontrolą, czy zostawiacie trochę miejsca dla improwizacji, wolnej muzyki?
Myślę, że to jest raczej coś w rodzaju kontrolowanej improwizacji. Przykładowo, kiedy jesteśmy w studio, komponujemy i piszemy muzykę, a później kiedy muzycy przychodzą by zagrać to, co napisaliśmy prosimy ich o nagranie dokładnie tego, co jest w nutach. Po takim nagraniu prosimy ich o zagranie jeszcze raz, w swoim stylu, z pewną improwizacją. A później to wszystko edytujemy, składamy na nowo, wiesz, przypomina to trochę gotowanie (śmiech). Więc najpierw wszystko jest pod kontrolą, później bez niej, a później znowu wszystko wraca pod kontrolę (śmiech).
Przeczytałam, że każdy utwór na „Lunatica” posiada swoją własną historię. Która jest Twoją ulubioną i dlaczego?
O… (śmiech, chwila zastanowienia) to bardzo trudny wybór, żeby wskazać jednen… ale wybiorę „Diferente”, ponieważ – po pierwsze – linia basu, która rozpoczyna utwór przyszła jakby ze snu. Kiedy spałem, śniłem o tworzeniu muzyki i po przebudzeniu ten bas cały czas miałem w głowie, więc nagrałem go szybko w domu, a później już zrobiliśmy z tego utwór. Dlatego właśnie lubię ten utwór, bo pochodzi ze snu. A po drugie „Diferente” mówi o innym świecie, alternatywnym, gdzie bylibyśmy bardziej szczęśliwi… taka utopia. To taka opowieść o marzeniu o lepszym świecie.
Na koniec spytam o polską muzykę. Lubisz ją, znasz dobrze?
Cenię to, co robi Zbigniew Preisner, ponieważ współpracowałem z nim w przeszłości. Stworzyliśmy soundtracki do trzech filmów Kieślowskiego. To fantastyczny kompozytor, mam do niego sporo szacunku i jego bardzo czułej muzyki. Poza nim… niestety, jestem troszkę ignorantem w tej kwestii… nie znam muzyki polskiej zbyt dobrze…
Folkowej też nie? (śmiech)
Trochę słyszałem! I bardzo polubiłem – szczególnie to, że jest ona fuzją wielu inspiracji, na przykład z węgierskiej muzyki. Myślę, że jak następnym razem będę w Polsce będę chciał dowiedzieć się na temat polskiej muzyki więcej.
W takim razie zapraszam do Polski.
A wiesz, jest plan koncertów w Polsce w tym roku.
Naprawdę? Nie wiedziałam…
Bo to świeża informacja – w czerwcu, w Warszawie, Sala Kongresowa.
Znakomicie – więc do zobaczenia w Warszawie.
Do zobaczenia.
Rozmawiała: Kaśka Paluch
Zdjęcia: materiały prasowe