Pytacie mnie w listach, jak znosić jesienno-zimową ciemność, długie poranki i noce, zimno, słotę i doła. Otóż: nie wiem. Ale wiem na co wśród niedawnych premier warto zwrócić uwagę.

Sleep D „Rebel Force”

Duet Sleep D w swoim rodzinnym Melbourne zajmuje się produkcją muzyki, wytwórnią, klubem i sklepem muzycznym. W swojej twórczości prezentują podobny eklektyzm. Wydany niedawno longplay „Rebel Force” żadną miarą nie chce zmieścić się do konkretnej stylistycznej szuflady, bo Sleep D prowadzą swojego słuchacza do niemal wszystkich zakamarków tak zwanej „muzyki tanecznej”. Od hipnotyzującego transu otwierającego płytę („Red Rock. Mix IV”), przez klasyczne electro, dub-techno z klimatem Boards of Canada („Reggaetron”), ambient po zamykające wszystko transy, napisane w bardzo, bardzo oldschoolowym stylu. Z muzyką Sleep D jest jak ze starymi grami komputerowymi: może i nie zachwycają grafiką czy możliwościami współczesnych produkcji, ale klimat mają niepowtarzalny. Dlatego, choć przy „Rebel Force” zapachnie wam kwaśnym Rolandem i duchem lat 90., to zakochacie się w tej płycie na długie godziny.

Niedobór w temacie ekstatycznej produkcji z nawiązką nadrobi KLP. „Giver” brzmienie ma zdecydowanie na miarę didżejki i prezenterki BBC Radio, którą KLP jak najbardziej jest. Mówimy tu o spadających kolejno jak ładunki wybuchowe housowych numerach, podobnych do siebie, co jakoś nie przeszkadza. KLP niemal zupełnie rezygnuje z synthów, z harmonicznego środka i operuje skrajnościami. Kontrapunktem do głosu, bardziej recytującego niż śpiewającego, jest pełzające duo bit+bass. Tak rozłożone punkty ciężkości nie pozostawiają wątpliwości co do zamiarów producentki: numer ma ruszyć twoje nogi, a w głowie zasiać treść, która – jak w przypadku większości klubowych kawałków – zachęca do fizycznej bliskości, najlepiej na dancefloorze. Tak jak KLP nie sili się na półśrodki w warstwie muzycznej, tak i ta liryczna niczego nie owija w bawełnę. Zresztą sami sprawdźcie, choćby numer tytułowy.

Morcheeba Productions to side-project Paula Godfreya, znanego – zgadnijcie – z triphopowego zespołu Morcheeba i wokalistki Rachel Cuming – pierwszej wokalistki, tak tak, Morcheeby. Czym się więc różni muzyka Morcheeba Productions od muzyki Morcheeby? Niczym. No… może tym, że „Cool Your Soul” bez większych oporów eksploruje rejony trip-hopu w stylu, wydawałoby się, już zupełnie zapomnianym przez muzyków i producentów. Byłam niedawno na koncercie Morcheeby i świetnie się bawiłam, ale nie miałam złudzeń, że to impreza dla starych ludzi, takich jak ja, zresztą później na scenę wyszła Patti Smith. No i tak samo jest z Morcheeba Productions – fajna płyta, taka nie za świeża, ale jeśli lubicie bawić się w sentymenty, to tu się ubawicie po pachy.