Ze Szkatulskim i Kosmalskim spotkałam się już kilka miesięcy temu przy okazji recenzowania ich płyty Bouq Friends Family EP. Wspominałam wtedy o surowym technicznym bicie i „oldschoolowo wybrzmiewających hi-hatach”, a przede wszystkim o silnym pierwiastku tanecznym płyty, w którym doszukiwać się można klubowo-didżejskiej proweniencji duetu. Tym razem jest inaczej.
Tym razem Szkatulski i Kosmalski nagrali płytę dla meksykańskiego labelu Tenampa. To wytwórnia o sporawej renomie, doceniana przez takie tuzy sceny jak chociażby Timo Maas czy Pirupa i Hector. Epka „Mind Parasites” to zestaw czterech utworów, które Maciej Kosmalski i Damian Szkatulski przygotowali na okoliczność współpracy z Meksykanami. I tym razem produkcje duetu są przeznaczone bardziej dla umysłu niż pod nogę.
Mnogość brzmień i struktur nakładających się na siebie stopniowo i konsekwentnie w poszczególnych produkcjach zdradza, że oto mamy do czynienia z techno skłaniającym do tańca intelektualnego. Na ciężki, okrągło brzmiący bit narzucane są niemalże ambientowe konstrukcje, hipnotyzujące pasaże, podbijane energetycznie wysokimi tonami perkusji. W „Paralysis Body” pojawiają się – co też dało się wysłyszeć na poprzedniej, wspomnianej, płycie – acidowe inspiracje i naleciałości. Tu też panowie chyba najsilniej nawiązują do parkietowych wyczynów, bo drop rzeczywiście oddziałuje na ciało, ale zupełnie inaczej niż sugerował by tytuł. No chyba, że kogoś zatyka z wrażenia. Myślą przewodnią każdej produkcji są jednak głównie natarczywe pętle, inwazyjnie i nerwowo przenikające całość. Tym razem więc Szkatulski i Kosmalski biorą się za układ nerwowy i umysły. I wiedzą, co robią.