Wielu bukmacherów, takich jak Oddsring, sceptycznie podchodziło do kolejnego podejścia mistrza Polski do Ligi Mistrzów i niejeden z nich wieszczył dwudziesta z rzędu porażkę. Również kibice, widząc formę Legii z początku sezonu prędzej spodziewali się bezpiecznego miejsca w fazie grupowej Ligi Europy, zwanej pucharem pocieszenia. Jednak historyczny awans stał się faktem – dzięki połączeniu korzystnych reform UEFY, odrobinie szczęścia i zaangażowaniu na boisku mistrz Polski trafił do raju – także finansowego.

 

Podziękujmy Platiniemu

Każdy, kto obstawia mecze u bukmacherów takich jak Oddsring, już dawno wychwycił zmiany w zasadach eliminacji do Ligi Mistrzów. Stało się to za sprawą tzw. „reformy Platiniego”. Przed sezonem 2009/2010 ówczesny szef UEFA przeforsował projekt, wedle którego 22 z 32 miejsc w fazie grupowej Ligi Mistrzów należy się z automatu najlepszym drużynom z najlepszych lig Starego Kontynentu, a o pozostałe 10 miejsc toczy się zacięta walka, ale na nieco innych zasadach niż w poprzednich sezonach. Od tej pory 5 miejsc uzyskują zespoły z grupy „niemistrzowskiej” ( zajmujące dalsze miejsca w jednej z 15 najlepszych lig), a 5 z grupy mistrzowskiej (mistrzowie krajów w miejsc 13-53 z rankingu UEFA). Dzięki temu mistrz Polski zamiast rywalizować z np. z Atletico Madryt czy z Chelsea Londyn, które zajęły 3-4 miejsca w ligach hiszpańskiej czy angielskiej, może spotkać się co najwyżej z mistrzem Rumunii czy Czech. W teorii to przeciwnicy dużo łatwiejsi, nawet, jeśli trzeba przebrnąć aż przez 3 szczeble eliminacyjne.

W praktyce jednak wcale nie było to takie proste. Najbliżej awansu w ostatnich latach była Wisła Kraków, która w walce z mistrzem Grecji, Panathinaikosem Ateny, dała sobie odebrać awans dopiero po dogrywce oraz Legia Warszawa, która po trudnym dwumeczu 3 rundy co prawda ograła Celtic Glasgow 6:1, ale… w 87 minucie spotkania rewanżowego wprowadziła na boisko nieuprawnionego do gry gracza, przez co została zdyskwalifikowana.

Trudna ścieżka do wielkich pieniędzy

Reforma Platiniego spowodowała, że w ostatnich kilkunastu latach w fazie grupowej Ligi Mistrzów grali chociażby mistrzowie Cypru, Słowacji, Białorusi, Słowenii, Bułgarii, Chorwacji, Węgier, Szwecji a nawet Kazachstanu. Mimo to od 20 lat próżno szukać tam przedstawiciela polskiej ligi. Tym razem udało się i oprócz symbolicznego, piłkarskiego raju, otwiera się przed Legią również… spory sejf wypełniony milionami euro!

Za sam awans do fazy grupowej Champions League Legioniści zainkasowali niemal 15 milionów euro (około 60% rocznego budżetu klubu!). Ponadto będzie im przysługiwał bonus za prawa telewizyjne (ok. 4-5 milionów euro) oraz premie za kolejne zdobyte punkty i awanse – 1,5 mln euro za każdą wygraną i 500 tys. euro za remis. Awans do 1/8 finału wzbogaciłby dodatkowo mistrza Polski o 5,5 mln euro, do ćwierćfinału o 6 mln, półfinał podreperuje klubowa kasę kwotą 7 mln euro, z kolei zwycięzca finału zgarnie kolejne 15 mln euro (przegrany „tylko” 10,5 mln). Jednak do tych pieniędzy akurat droga jest jeszcze bardzo daleka. Tym bardziej, że Legioniści trafili do bardzo trudnej grupy z Realem Madryt, Borussią Dortmund i Sportingiem Lizbona. Pod względem marketingowym –  grupa marzeń. Pod względem piłkarskim – grupa śmierci, co potwierdzają zzakłady bukmacherskie.

 

artykuł sponsorowany, fot. materiały nadesłane