Meeting by Chance, czyli Marcin Cichy (miejmy tę mantrę za sobą: połowa duetu Skalpel…) debiutował albumem „Inside Out” na początku tego roku. „Changes” nadchodzi kilka miesięcy później i mogło by się wydawać, że to za wcześnie gdyby nie fakt, że nowa płyta Cichego brzmi jak uzupełnienie tej poprzedniej. Tytuł jest adekwatny – są zmiany. I wydaje się, że dopiero teraz poznajemy pełne spektrum możliwości Meeting by Chance.
W recenzji „Inside Out” dla T-Mobile Music porównywałam muzykę MBC do stanu umysłu zen, tak była ulotna, delikatna i oniryczna. „Changes” ma formułę bardziej skondensowaną, gęstszą i miłośnikom szeroko pojętego downtempo przypomni nie tylko Skalpela, ale też klimaty „Melancholijnego Oblendu”, machinowej składanki, którą zresztą Cichy współtworzył. Dużo tu brzmień organicznych, żywych, samplowania, głosów, jazzowania i triphopowych nastrojów. Z kolei takie utwory jak „The Score” obudzą w nas tęsknotę za pierwszymi nagraniami Jamiego Woona i całego tego klimatu wokalnej muzyki basowej. W tym kontekście „Inside Out” sprawia wrażenie materiału introwertycznego, w „Changes” producent otwiera się na swoich gości, którzy do muzyki wnoszą sporo siebie i od siebie. Konsekwencją jest przede wszystkim spore zróżnicowanie materiału, ale utrzymane na pewnym stałym emocjonalnym poziomie, swoistej powściągliwej ekspresji.
Słuchając „Changes” odnoszę wrażenie, że to album bardzo wrocławski – jakby został złożony ze zbieranych przez co najmniej dekadę tematów, klimatów i elementów jakimi scena dolnośląskiej elektroniki, abstrakcyjnego hip-hopu i chillwave’u karmiła Polskę w tym czasie. W nowoczesnej, dzisiejszej formie, ale jednak budzącej masę skojarzeń, wspomnień i sentymentów.
To, czego Marcin Cichy na „Changes” nie zmienił, to wysunięcia na pierwszy plan swoich zdolności do operowania produkcyjnymi i brzmieniowymi niuansami, takimi drobnostkami z pozoru nic nie znaczącymi – tu efekt na wokalu, tam krótki sampelek, z innej strony jeszcze zmiana pulsu – ale robiącymi bardzo wiele, jeśli wystąpią w odpowiednim natężeniu i miejscu. Płyta nie brzmi jak wycezylowany przez perfekcjonistę materiał, ale jest bardzo poukładana i misternie utkana. Dlatego tak wciąga.
https://soundcloud.com/meetingbychance/this-feeling