„Corridors” Baascha była (jest) bezsprzecznie jedną z najlepszych płyt jakie w ostatnich latach usłyszałam, a swojemu zachwytowi nad materiałem dałam wyraz w recenzji dla T-Mobile Music („Romantyzm i katastrofa”).
Jest tam takie zdanie: „Niezależnie od tego, czy Baasch sięga po lekko pretensjonalną noworomantyczną teatralność, popowe melodie i rytmikę, zimną elektronikę czy ciepłe analogi, całość spaja czymś nieuchwytnie chmurnym, może nawet bolesnym”. Przystępując do odsłuchu „RE_CORRS” miałam pewne obawy, że remiksujący oryginalny materiał Baascha pozbawią go którejkolwiek z tych cech. Z drugiej strony jedno spojrzenie na tracklistę: Agim z Nervami, Rubber Dots, Rysy, Mooryc, Teielte, Zamilska… jeśli taki zestaw robiłby coś źle, to znaczyłoby, że od kilku lat żyję w kłamstwie, a mój światopogląd musi ulec zniszczeniu.
Faktem jest jednak, że „Corridors” na warsztacie tej ekipy brzmi inaczej. Po pierwsze i przede wszystkim utwory zostały pozbawione w dużej mierze noworomantycznego sznytu, o którym pisał co drugi recent (także ja). Został głos Baascha, specyficzna melodyka, a wartością dodaną stał się indywidualny styl remikserów. Otwarcie płyty z „Several Gods” w aranżacji Agima/Nervy, z potężnym, soczystym triphopowym brzmieniem, zagęszczonym dzikim rytmem i freejazzującą improwizacją, nałożonymi na schowany za zasłoną efektów głos Baascha, to jeden z przykładów. Dodam, że wciskających w fotel.
Miło też usłyszeć Rubber Dots, o których ostatnio jakby ciszej, a szkoda. W ich wersji „Shout” to właściwie niemal nowa kompozycja, z wokalem intensywnie posamplowanym i dokomponowaną partią fortepianu – krótka fraza, ale przy tym połamanym rytmie i harmoniach ma w sobie coś dogłebnie poruszającego. W opisach debiutu Baascha często używałam porównań do Mooryca, więc na efekt jego pracy nad „Black Poetry / Corridors” czekałam najbardziej niecierpliwie. I co? Cały Mooryc! Nie ma tu ani jednej oczywistej nuty, warstwy wokalne przenikają się jak w tkactwie artystycznym – faktor „wow” ten numer ma niesamowity. Zamilska ciekawie pomieszała rytmy i pulsy „Clear”, zaś wieńczący całość „Crowded Love” od Ventera zyskał więcej przestrzeni, oddechu, jakiegoś poruszającego romantycznego nastroju.
„Re_Corr” jednocześnie pokazuje wartość i głębokość utworów Baascha, które wdzięcznie poddają się plastycznym zabiegom jego kolegów oraz twórcze możliwości remikserów. Kreatywne zderzenie różnych, często i pozornie odległych sobie, artystycznych osobowości, ferment pomysłów. Nie mogliśmy sobie wyobrazić ciekawszego odświeżenia i zapewnienia długowieczności debiutowi Baascha.
Kaśka Paluch