Kiedy w hasztagu płyty An On Bast widzę „tech house”, czuję podstęp. I jak się okazuje słusznie, bo w przypadku tej producentki nic nigdy nie jest oczywiste. Zapomnijcie więc o prostych, tanecznych technicznych house’ach, przygotujcie się za to na przyspieszoną podróż po dźwiękowych i stylistycznych meandrach.

Przyspieszonych tak z powodu samej częstotliwości bitów na minutę, jak i przez fakt, że „Mirroring” to trzy utwory, tylko trzy. Siedmio- i ośmiominutowe, jak na porządną techniawkę przystało, ale to i tak mało. Szczególnie gdy z uwagą prześledzi się kolejne pomysły wynikające w trakcie poszczególnych produkcji, jak i w kontekście całej epki. Już „Blossom In The Sky” w chwilę rozwija się z surowego, minimalistycznego wstępu w oldschoolowo pląsającą houserkę opartą na klasycznie pełzającym basie. Niezła retrospekcja i puszczenie oka w kierunku dyskotekowej proweniencji house’u. To, co w pierwszych minutach pełni rolę prowadzącą produkcji, z czasem staje się ostinatową podstawą, do której An On Bast dobudowuje kolejne warstwy, brzmienia, sample.
Dalej klimat się zmienia, „Crazy People In My Bed” to już znacznie bardziej solidne związanie basu z bitem, nadal w okowie analogowego brzmienia, a odwołań, retro i introspekcji tu tak dużo, że trudno wymienić. Aż dziw, bo forma w sumie dość surowa – a takie bogactwo treściowe. I jakby stopniowo An On Bast schodzi do coraz niższych rejestrów, wieńcząc epkę już zupełnie mrocznym i mocarnym „Moon In The Water”, ze zdecydowanie laidbackowym feelingiem.
Otwartość, nieskończoność pomysłów i traktowanie gatunków techno czy house jako ich nośników są cechą charakterystyczną An On Bast. „Mirroring EP” jest kolejnym tego potwierdzeniem. Podobnie jak tego, że w tej materii zawsze się da coś nowego.