Zanim w ogóle przystąpiłam do odsłuchu nowego singla Moderata, przeczytałam szereg malkontenctw na jego temat w mediach społecznościowych. Nie celowo, tak wyszło. Może przeoczyłam moment, w którym jechanie po Moderacie stało się modne? W każdym razie wysłuchawszy „Reminder” stwierdzam: są najlepsi i nie rozumiem zrzędliwości.

Moderat, fot. materiały promocyjne
Moderat, fot. materiały promocyjne

Już jakiś czas temu wytwórnie prowadzone przez Modeselektora uznałam za najlepsze na świecie, praktycznie sto procent tego, co proponują na swoich wydawnictwach celuje w mój gust idealnie. Dobrej muzyki elektronicznej na świecie jest mnóstwo, ale chwile, w których odsłuchowi nowych produkcji towarzyszą tzw. ciary, to rzadkość. I należą głównie do podopiecznych niemieckiego duetu – od Phon.o przez Robota Kocha (swoją drogą wiecie, że przyjedzie w maju na Red Bull Music Weekendera do Warszawy? o tym więcej za parę dni) aż po Moderata. Na ich nowe utwory czekam zawsze z wypiekami.

„Reminder” to głęboki, quasi atawistyczny, pełzający bit pod „radioheadową” zwrotką i pełny emocjonalnego patosu refren. W sumie dość jasna jak na Moderata kompozycja, choć oczywiście daleka od atmosfery optymizmu. Jeśli to produkcja reprezentatywna dla nowego albumu zapowiada się, że „III” zabrzmi bardziej organicznie, ale nadal będzie to elektronika niepozbawiona humanizmu. Z fascynacją obserwuję nowe poczynania Moderata, bo chłopcy dążą do perfekcji w utrzymaniu w swoich utworach potencjału przeboju przy jednocześnie nienagannej produkcji, przemyślanej kompozycji, wyważaniu proporcji między pierwiastkiem ludzkim (głos) i mechanicznym i operowaniu napięciami.

Utworu posłuchacie w streamingach. W przedsprzedaży zamówicie go tu: http://www.monkeytownrecords.com/products/view/369/moderat-reminder-mtr062