„From My Mind To Yours”, nowa płyta Richiego Hawtina jest doskonałą okazją do tego, by poznać wszystkie twarze najmodniejszego producenta techno na świecie. Pytanie czy poza walorem edukacyjnym takie albumy mają w sobie coś jeszcze.

Najnowsze wydawnictwo Hawtina to zestaw produkcji sygnowanych wszystkimi znanymi alter-ego producenta. Od Plastikmana przez Fuse, 80xx, Childsplaya, Robotmana po te tworzone pod jego własnym nazwiskiem. Każde imię Hawtina to nieco inne brzmienia, styl i charakter produkcji. Całość więc brzmi jak wielka batalia osobowości, starcie temperamentów i muzycznych pomysłów. To siłą rzeczy determinuje pewien rozrzut, choć jest to rozrzut jednak konsekwentny.
Pomysł na to, by produkcje powstałe pod wszystkimi tymi pseudonimami pojawiły się na jednym longplayu, przyszedł Hawtinowi do głowy w związku z jubileuszem 25-lecia istnienia wytwórni Plus8, dowodzonej przez niego i której nakłaem „From My Mind To Yours” się zresztą ukazała. „Podtrzymując oryginalną wizję wytwórni postanowiliśmy uczcić tę okazję przypominając sobie powody, dla których założyliśmy wytwórnię” – mówił Richie w jednym z wywiadów – „Dla mnie osobiście jubileusz był bardzo inspirującym momentem do tego, by wrócić do studia z podobnymi intencjami jak w tych pierwszych dniach” – dodał.
Z całą pewnością intencje, które towarzyszyły Hawtinowi przy produkcji „From My Mind…” musiały być podobne do tych sprzed ćwierć wieku – tak zresztą też materiał z tej płyty brzmi. Bywa surowy (Childsplay), nasycony kwaśnym (Plastikman, Hawtin), hipnotyczny i transowo pulsujący (Fuse). Jakkolwiek jednak moja miłość do oldschoolowych brzmień Rolandów jest niemal bezkrytyczna, skłaniam się ku tym komentarzom, które Hawtinowi zarzucają produkcję „out of date”. Z jednej strony mogę bez końca zachwycać się mrocznym magnetyzmem Fuse, ale czuję gdzieś pod skórą, że najwyższy czas pójść dalej.