Festiwal Sacrum Profanum to od lat wydarzenie skierowane do ludzi o otwartych umysłach i zaciekawionych muzyką różnych kręgów i stylistyk. To także wydarzenie, które z roku na rok „wychowuje” swoją publiczność, ucząc jej zrozumienia dla brzmień nierzadko kontrowersyjnych. Tegoroczna edycja obfitowała w rozwiązania nowatorskie i nietuzinkowe, wymagała od słuchaczy skupienia i zaangażowania. Ale także – dawała odprężenie i przenosiła nas w sferę niemalże mistyczną.
Sacrum Profanum 2015 było podsumowaniem niemalże wszystkich twarzy festiwalu – od symfonikę, przez muzykę sakralną, po elektronikę i nowoczesną improwizację. Organizatorzy tegorocznej edycji postanowili w imopnujących salach Krakowskiego Centrum Kongresowego ICE zaprezentować nowatorskie dokonania muzyków, których nazwiska kojarzymy z zupełnie innymi brzmieniami.
I tak w poniedziałek, 14 września, wysłuchaliśmy kompozycji Bryce’a Dessnera – pięknego słonecznego „Garcia Counterpoint” na gitarę i taśmę oraz blisko rockowego „Music for Wood and Strings” na instrumenty zaprojektowane przez samego kompozytora. We wtorek z kolei, Bryce Dessner z bratem Aaronem, wzięli udział w wykonaniu innowacyjnego „Music for Heart and Breath”. Tu tempo i charakter wykonywanego utworu wyznaczało bicie serc i oddechy muzyków, którzy grali zaopatrzeni w stetoskopy. We czwartek poznaliśmy nowe oblicze guru muzyki nowoczesnej – Johna Cage’a. Aranżacji koncertu ku jego czci podjęła się grupa So Percussion, która do swojej prezentacji użyła dorodnego kaktusa, licznych butelek z płynami, puszek po kawie, a nawet – samej publiczności (to właśnie to „zaangażowanie”, o którym wspominałam). Cały festiwal podsumowała nowoczesna i nowatorska opera Pawła Mykietyna – „Czarodziejska góra”, na podstawie książki Tomasa Manna, w reżyserii Andrzeja Chyry. Po całym tygodniu eksperymentów i najdziwniejszych doznań muzycznych, zaprawiona w muzyce nowej publiczność była w pełni gotowa na przyjęcie tego potężnego i zapierającego dech dzieła. Muzyka Mykietyna idealnie odzwierciedla tu strumień świadomości Manna, jednocześnie pomagając odbiorcy podążać za niełatwym librettem spektaklu.
[yframe url=’https://www.youtube.com/watch?v=aTtALoOxmoc’]
Na wyróżnienie zasługują dwa koncerty, które przedzielały skomplikowane i bardzo angażujące umysł słuchaczy wieczory. We środę, 16 września, na scenie ICE pojawił się sam Fryderyk Chopin – pod postacią Olafura Arnaldsa. Islandczyk, znany z klimatycznej muzyki filmowej i pięknych kompozycji na zespół smyczkowy i instrumenty elektroniczne, zaprezentował „The Chopin Project”. Kompozycje Arnaldsa, doskonale znane nam z płyty pod tym samym tytułem, łączące chopinowskie motywy z nowoczesnymi środkami wyrazu, zabrały publiczność do krainy snu. Muzyka Chopina w kolorach Arnaldsa okazała się wzruszająca i bardzo bliska współczesnemu słuchaczowi, a przede wszystkim – ponadczasowa. Dodatkowo swobodne zachowanie samego Olafura, jak i towarzyszącej mu pianistki Alice Sary Ott udowodniły, że muzyka „klasyczna” nie musi być sztywna i nijaka. Osobiste historie związane z rodzinami muzyków, opowiedziane na koniec tego ostatniego dla zespołu koncertu z „The Chopin Project” nadały całemu wieczorowi intymny i rodzinny charakter.
[yframe url=’https://www.youtube.com/watch?v=8-_BsTGcims’]
Równie wyciszający i kontemplacyjny okazał się koncert z muzyką Jóhanna Jóhannssona. Kompozytor, któremu sławę przyniósł m.in. nagrodzony Złotym Globem soundtrack do oskarowego filmu „Teoria wszystkiego”, przybliżył nam swoją „Drone Mass”. Krakowska publiczność miała niewątpliwą przyjemność wzięcia udziału w dopiero drugiej prezentacji tej „kosmicznej” kompozycji. Jóhannsson osiągnął w niej mistrzostwo łączenia brzmień ambientowych z delikatnymi harmoniami chóru i mocnym dodatkiem kameralnego zespołu smyczkowego. Msza Dronowa jest kwintesencją gatunku – to medytacja na długich brzmieniach i piękno idealnych harmonii. Na uznanie zasługują wokaliści Theatre of Voices, którzy podołali niełatwemu zadaniu utrzymywania skrajnych w rejestrach dźwięków i zachowania przy tym pięknej, okrągłej barwy głosu.
Drone Mass MET Trailer from Spectrevision on Vimeo.
Sacrum Profanum zostawia nas w stanie zadziwienia – możliwościami współczesnych muzyków, ale także bogactwem nowoczesnej muzyki. Dzięki odważnym wyborom organizatorów, po raz kolejny mogliśmy zetknąć się ze sztuką wysoką, która zarazem wyciągnęła do publiczności rękę i dała się poznać i zrozumieć. Idealnie przeprowadzony program Festiwalu, pozwolił nam stopniowo rozwijać świadomość muzyczną i przygotował nas na najwyższą z muzycznych form sztuki – wielką operę „Czarodziejska góra”. Nasyceni wiedzą, brzmieniami i doświadczeniami czekamy na kolejną odsłonę Sacrum Profanum. Trzymam kciuki za Krakowskie Biuro Festiwalowe, bo poprzeczka tej imprezy ustawiona została w tym roku bardzo wysoko.
tekst: Jadwiga Marchwica
[nggallery id=34]
fot. Wojciech Wandzel, KBF, mat. prasowe