Nick Höppner w ciągu kilku lat swojej intensywnej producenckiej działalności miał styczność z niejednym gatunkiem muzyki klubowej, co też znajduje po raz kolejny odzwierciedlenie na jego albumie. „Folk” mieni się kolorami, zachwyca różnorodnością, urzekając jednocześnie spójną myślą muzyczną.
Producent z łatwością przemieszcza się między stylistykami spod znaku 4×4, ale nie tylko. Techno wymienia się z housem i dubem – to przede wszystkim, ale odrobiny breakbeatu też nie zabrakło. Najciekawsze w propozycji Höppnera jest jednak to, jak miękkie i delikatne brzmienia w tym obrębie generuje. Pływające po kompozycjach melodie i harmonie są w charakterze jakieś melancholijne i nostalgiczne. I bardzo miejskie. Höppner doskonale wyważa proporcje między taneczną siłą jego muzyki, a godnym spełnianiem roli tła czy towarzysza. Sam mówi, że techno i house jest według niego istotną częścią codziennego życia w Berlinie, gdzie sam mieszka i tworzy. Te słowa rzucają jakieś światło na jakość produkcji z „Folk”, które brzmią właśnie tak, jakby stworzył je ktoś, kto techno i house ma w krwioobiegu. Wyraża je, a nie tworzy.