Maya Jane Cole mogła spaść z bardzo wysokiego konia. Były nagrody i laury, tytuły Najbardziej Obiecującej Artystki, DJ-a Roku i Artysty Roku, okładki wpływowych magazynów muzycznych (przede wszystkim „Mixmag”) i spływające zewsząd pochwały. A to oznacza niezłą presję. Na szczęście wyszła z tego obronną ręką.
Maya Jane Cole jest młoda, piękna, pochodzi z Wielkiej Brytanii i ma japońskie korzenie. Potencjalnie – skazana na sukces. Maya wykorzystała swoje atuty zgrabnie i z umiarem, za klucz obierając wrodzony talent, osłuchanie i obycie. Swoje artystyczne ścieżki wytyczała najpierw hip-hopem i trip-hopem. Zwłaszcza ten drugi zdaje się odegrał szczególną rolę w jej rozwoju – triphopowa głębia, mroczne, zawalone wokale, mięsisty bas snują się po „Comfort”, jak smużka dymu. W końcu dotarła do deep house’u, który pomieścił wszystkie jej fascynacje.
[yframe url=’http://www.youtube.com/watch?v=nnA3dtTasc4′]
„Comfort” to album pod wieloma względami przypominający debiut dubstepowej Emiki. Obie dziewczyny, w sposób wyraźny, ale trudny do zdefiniowania stworzyły swój niepowtarzalny kobiecy styl, posługując dość podstawowymi narzędziami. Wpadające w ucho i zgrabne harmonicznie produkcje wzbogacają słynne głosy – Kim Ann Foxman, Nadine Shah, Karin Park, Catherin Pockson, Miss Kittin, sam Tricky i Thomas Knights. Ich głosy dopełniają dość minimalistycznych kompozycji, rozwijających się stopniowo i konsekwentnie i to one sprawiają, że wbrew pozorom, muzyki Mayi nie sposób pomylić z niczym innym. Choć blisko im do Paula Kalkbrennera – Coles mogła by uchodzić za jego młodszą siostrę.
Maya Jane Coles dawkuje emocje i zaskakuje, jak – mimo młodego wieku – jest artystycznie dojrzała. Coles nie odkryła jeszcze wszystkich kart, na razie pokazała nam jednak, że ma w ręce mocne figury – wśród nich znalazło się muzyczne wyczucie estetyki, dobrze pojęty minimalizm, unikatowa zdolność do zabawy małymi fragmentami i przekształcania ich w bogatą dźwiękową tkaninę o formie niemal ascetycznej. Czuję, że „Comfort” zabrzmi na niejednym afterparty po dobrej houseowej imprezie.
Jadwiga Marchwica
Maya Jane Coles „Comfort”, czerwiec 2013 I/Am/Me