Robert Del Naja na scenie Open'era

Znowu w Polsce. Znowu na tej samej scenie. Znowu bezbłędnie i niesamowicie. Po dwóch latach od ostatniego występu na festiwalu Open’er, Massvie Attack ponownie zawojowali gdyńską scenę.

Drugiego dnia Open’era swoje koncerty oprócz ekipy Roberta Del Naji dali tacy giganci jak: Cypress Hill, Grace Jones, Empire Of The Sun czy Klaxons. Jednak dla mnie to właśnie Massive Attack byli headlinerem tego dnia. Z resztą sądząc po kilkutysięcznym rozentuzjazmowanym tłumie nie tylko dla mnie. Na kilka minut przed 22.00 napięcie wśród tłumu zaczęło sięgać zenitu, by równo o tej godzinie przerodzić się w niesamowity entuzjazm. Brytyjczycy zaczęli swój muzyczny zmasowany atak na publikę zgromadzoną na lotnisku Babie Doły.

Zespół jest obecnie w trasie promującej swój ostatni krążek, więc do przewidzenia było to, że sporą część setlisty zdominują kawałki z nowej płyty. Przyznam, że nie jest fanem Heligoland. Podchodziłem zatem z rezerwą do ich występu, ale nie zawiodłem się. Nowe utwory w wersji live bronią się. Takie Girl I Love You czy Splitting The Atom zmiotły mnie z powierzchni ziemi.

A starszy materiał? Potęgą brzmienia zaatakowały takie kompozycje jak Risingson, Angel, Teardrop, Safe From Harm i kilka innych massivowych klasyków. A na finał Karmacoma, w wprost nieopisywalnie dobrej aranżacji. W czasie trwania kawałka wrażenie robiła rozimprowizowana końcówka kompozycji i moment, w którym zamilkły instrumenty na zwrotkę Del Naji. Mocnym punktem programu była też Inertia Creeps. Partie gitary miały energię i miażdżyły swoją siłą. Przy dźwiękach utworu za plecami muzyków wyświetlane były różne hasła, takie jak: W poniedziałek dowiemy się kto został prezydentem, lub inne niekiedy mniej poważne wzbudzające śmiech publiki.

Za mikrofonem oprócz 3D (Del Naja) stanęli też Grant Marshall, Horace Andy i Martina Topley-Bird, której występy były chyba najsilniej oklaskiwanymi. Nikt z nich nie zawiódł. Wszyscy muzycy, łącznie z instrumentalistami, byli na scenie dość statyczni, ale nie w poruszaniu się po scenie tkwi siła Massive Attack. Swoją pozycję koncertowych mistrzów udowodnili nie tylko poprzez świetne kompozycje i potężne brzmienie, ale także przez zatykającą dech w piersi oprawę świetlną. Liczne reflektory i wspomniana, znajdująca się za zespołem, ściana zbudowana z żarówek robią swoje.

Koncert był niesamowity choć może trochę przewidywalny. Ci, którzy widzieli zespół wcześniej nie muszą żałować. Jeśli jednak ktoś nie słyszał Massive Attack na żywo to grzech śmiertelny.

Robert Skowroński

Setlista:

1. United Snakes

2. Babel

3. Risingson

4. Girl I Love You

5. Teardrop

6. Mezzanine

7. Angel

8. Inertia Creeps

9. Splitting The Atom

10. Safe From Harm

11. Atlas Air

12. Karmacoma