
Sex Pistols XXI wieku.
Crystal Castles to „ni pies ni wydra”. Dziennikarze ich styl próbują zdefiniować jako digi punk albo trash pop. Jednak te sztucznie tworzone terminy nic nie znaczą. To po prostu trzeba usłyszeć. Ten kanadyjski duet wydał właśnie swoją drugą płytę, która jest nie mniej zaskakująca niż debiut sprzed dwóch lat.
Znajdująca się na płycie muzyka to połączenie energii muzyki elektronicznej czy wręcz klubowej z punkowym brudem. Podobnie jak na pierwszym wydawnictwie zespołu jest tu mnóstwo syntezatorowych brzmień, momentami kojarzącymi się z muzyką z gier komputerowych epoki Atari, za którą w całości odpowiedzialny jest Ethan Kath. Kompozycje to w dużej mierze noisowe szumy i trzaski oraz wyrazista perkusja kojarząca się z muzyką techno. Płyta formacji ma też drugą stronę, tę bardziej spokojną, która mniej niż do skakania nadaje się do tańca. Drugą połową Crystal Castles jest buntownicza Alice Glass. Dziewczyna wyborną wokalistką może nie jest, ale to nie jest najważniejsze w tej kapeli. Jej wokale w większości kompozycji zostały przetworzone przez rozmaite efekty. W rezultacie to co śpiewa lub też wykrzykuje bywa niezrozumiałe dla słuchacza. Ale to nic! Wokal Alice stanowi raczej dodatkowy instrument, przekaz liryczny gra drugie skrzypce. Co ciekawe tylko jeden kawałek z tej płyty został nagrany w studiu. Cała reszta materiału powstała w kościele w Islandii czy w garażu w Detroit.
Jak już wspominałem płyta ma dwa oblicza. To agresywne nadające się do pogo i to subtelniejsze. Pełne energii są otwierający album Fainting Spells, Doe Deer czy Birds, w którym ważną rolę odgrywa ciężka gitara elektryczna. Doe Deer poziomem brutalności dorównuje nie jednej kapeli metalowej, a wokal Alice w tym kawałku przechodzi od przesterowanego krzyku aż do przejmujących pisków. Dziewczyna brzmi jakby była w szale lub ktoś ją rozrywał na strzępy.
Taka Celestica prezentuje tą drugą twarz Crystal Castles. Utwór jest w umiarkowanym tempie i jest w nim dużo przestrzeni. Głos Alice choć poddany przetworzeniu jest melodyjny i czytelny. Mnie osobiście porywa do zabawy, ma w sobie duży potencjał. Nic dziwnego, że został wybrany do promocji płyty. Chwytliwa rzecz! W Violent Dreams rozbrzmiewa jedynie syntezator i wokal Alice, na który nałożono efekt. Temu utworowi towarzyszy nastrój melancholii. Można zaryzykować stwierdzenie, że to elektroniczna ballada.
Wart uwagi jest Baptism, którzy fani zespołu mogli usłyszeć już dużo wcześniej na koncertach. Charakterystyczny prowadzący utwór motyw główny grany na klawiszu nie dość, że buja to nadaje się również do nucenia. Aczkolwiek znalazło się tu też miejsce na elektro-punkowy czad. Podobnie sprawa się ma w Empathy. Dostajemy tu ciekawy motyw płynący na wręcz hip-hopowym beacie perkusyjnym, a w tle rozmyty, tym razem subtelny, wokal.
Płyta nie ma słabszych momentów. Duet zmyślnie łączy jazgot z melodią. Agresję z subtelnością. Punkowy brud z klubową energią. Wydawnictwo trafi do szerokiego grona ludzi. Znajdą tu coś dla siebie fani techno, alternatywy czy punkowcy (ci mniej ortodoksyjni). Brytyjczycy z Sex Pistols są już niestety trochę za starzy na rozpętywanie zamieszek i szerzenie buntowniczych idei. Jednak mogą spać spokojnie mają swoich godnych następców w postaci Crystal Castles.
Robert Skowroński
Lista utworów:
- Fainting Spells
- Celestica
- Doe Deer
- Baptism
- Year of Silence
- Empathy
- Suffocation
- Violent Dreams
- Vietnam
- Birds
- Pap Smear
- Not in Love
- Intimate
- I Am Made of Chalk