"Music for Imaginary Movies" okładka płyty

O Berry Weight dowiedziałam się przez deskorolki. Pewnego zimowego dnia, podczas codziennego przeszukiwania wzdłuż i wszerz sieci w poszukiwaniu ciekawostek muzycznych, moje oko zawisło na krótkiej informacji. Berry Weight rozdaje deskorolki. Pomysł ciekawy, tym bardziej że sprzęt ładny i jako kampania reklamująca debiutancki album – interesujący. Przekazałam wieść dalej, a płyta przyszła do mnie sama. Nie tylko fizycznie ale i psychicznie.

Berry Weight to elektroniczno-jazzowy duet producentów i DJów muzycznych pomieszkujących w Kanadzie i Szwajcarii. Do nagrania albumu, Apewok i Stab zaprosili duńską wokalistkę Astrid Engberg i francuskiego klarnecistę Kledsy Jy. Wspólne wysiłki muzyków przyniosły efekt w postaci płyty „Music for Imaginary Movies”, która zwieszona jest między The Cinematic Orchestra a Baudem i Noviką. Wbrew obawom – nie są to skojarzenia nazbyt odległe. Berry Weight zbliża stylistykę tych artystów i tworzy rodzaj porządnie utkanej siatki muzycznej.

Na pewno na pierwsze miejsce wysuwają się współpracownicy Berry Weight. Klarnet Jy swoją ciemną ciepłą barwą wprowadza charakter tajemniczości, miejskich zaułków. Duet wykorzystał możliwości instrumentu, jako głosu pierwszoplanowego (bajkowe „Magician’s Assistant”) oraz podkładu, głosu dopowiadającego do wokalu („Equations”). Prosty zabieg sprawił, że z trójwarstwowej warstwy muzycznej przy każdym kolejny utworze nasze ucho wyłania nowe płaszczyzny, nowe dźwięki, nowe plany. Z kolei głos Astrid Engberg na szczęście nie wpada w banał – skandynawska wokalistka interesuje nieco chropawą barwą wokalu, z jednej strony przywodzącą na myśl funkowe dokonania Belleruche z drugiej – delikatniejsze kobiece melodie wspomnianej wyżej Noviki. W prostych melodiach Astrid odnajduje smaczki, które wyciąga dzięki prostym „zabiegom fonetycznym” – przeciąganiem i wydłużeniem niektórych sylab, wydobywaniem z nich nowego brzmienia na bazie dźwięków. Może to naturalna zdolność artystki a może celowy zabieg iście aktorski, dość że efekt został osiągnięty.

Wrażenie nie byłoby jednak tak dobre, gdyby nie dobrze skomponowany i zaaranżowany podkład elektroniczny. Panowie Apewok i Stab postarali się i osiągnęli wysoki poziom produkcji: kompozycje utrzymane są w jednorodnym klimacie, są przemyślane koncepcyjnie i wykorzystują różne brzmienia, dzięki czemu nie nużą. Choć muzyka „Music for Imaginary Movies” jest spokojna i nieco leniwa, to ciężko przy niej nie kiwnąć głową raz czy drugi. Mocny podkład rytmiczny i zróżnicowanie rejestrów jest tu niewątpliwym atutem. Wszystko razem bezapelacyjnie daje obraz electro-jazzu: eksperymentu z dźwiękiem w granicach przyjemności obcowania z samą muzyką.

Pod albumem spokojnie mogliby podpisać się The Cinematic Orchestra i nie zdziwię się, jeżeli kolejnym artystą tworzącym muzykę do „Man With a Movie Camera”, po mistrzach muzycznych przestrzeni dla filmu, będzie właśnie Berry Weight. Start doskonały, nawet bez deskorolki.

Jadwiga Marchwica