Choć najnowsza płyta Vadima określana jest także przez niego samego jako niezwykle eklektyczna kompilacja, scalenie różnych gatunków muzyki w jedną całość, trudno zaprzeczyć – Vadim był, jest i będzie na piedestałach hip-hopu.
Na „U Can’t Lurn Imaginashun” w istocie mamy pełne spektrum przemieszania gatunków. Od dubu, reggae i funku, przez odrobinę disco, po brzmienia hip-hopowe. Te ostatnie właśnie stanowią rodzaj kleju, substancji wiążącej te wszystkie elementy w całość. Rap i hip-hopowy beat są tu pewnymi nośnikami ogroma pomysłów wynikających z wyobraźni Vadima i – zapewne – współpracujących z nim artystów.
W wywiadzie dla nas, DJ Vadim przyznał, że poszukiwanie talentów na świecie to jedno z jego ulubionych zajęć. Dzięki takiemu podejściu do twórczości, Vadim na najnowszym albumie stworzył swoiste „world music”, bo jest tu i ukraińska 5nizza, Yarah Bravo zamieszkująca szwedzkie Lund (prywatnie żona Vadima) czy jego znajoma z Londynu – Sabira Jade. Pojawiają się elementy rosyjskie, bollywoodzkie… na krążku jest więc dużo mieszania, ale co najważniejsze – jest to mieszanka logiczna.
W przeciwieństwie do ostro krytykowanego przeze mnie 2 lata temu „Sound Catchera”, gdzie zachłyśnięcie kolaboracyjne przyćmiło sensowność nagrań, na „U Can’t Lurn…” jest o wiele spokojniej, równie bogato, ale w subtelnym, ugładzonym stylu.
O najnowszej płytce Vadima najkrócej można powiedzieć, że „fajnie buja”. Trochę archaizacji, trochę kwaśnego brzmienia, rytmika nie szybsza niż 80bpm i powiew starego dobrego Ninja Tune, choć teraz już pod szyldem BBE. Miłośnicy hip-hopu, Vadima, One Self i Ninja Tune będą zadowoleni.
Kaśka Paluch