DJ Vadim to postać znana każdemu miłośnikowi trip-hopu, hip-hopu, wytwórni Ninja Tune i BBE. Śmiało można powiedzieć, że to legendarna postać muzyki samplowanej. Człowiek o niezwykle otwartym umyśle, kochający podróże, współpracę i poznawanie nowych ludzi. W przedostatni dzień roku 2009, na kilkanaście dni przed jego występem w Polsce, „spacerując” z Vadimem po chłodnym szwedzkim Lund (bo udało się go złapać „na mieście”), rozmawiamy o podróżach, inspiracjach i polskiej policji.

Kaśka Paluch: Gdzie spędziłeś święta?

DJ Vadim: Byłem w Szwecji, u swojej rodziny. Jeszcze tu jestem.

I tam spędzasz Sylwestra?

Nie, na imprezę sylwestrową jadę do Wiednia. Będę grać w tamtejszym Planetarium.

Wow, dużo podróżujesz.

Tak, bo zaraz później jadę do Berlina.

A później do Polski!

Tak, nie mogę się doczekać.

A czego my możemy oczekiwać po twoich koncertach tutaj?

Czego możecie oczekiwać… fajerwerków. To będzie trzęsienie ziemi na dancefloorze. Muzyczna rewolucja.

W to nie wątpię. Możesz wyjaśnić co kryje się pod pojęciem tej rewolucji?

Zamierzam w secie zagrać sporo nowych kawałków, ale też utworów ekskluzywnych i wyjątkowych remake’ów, których nigdzie indziej nie uda się usłyszeć. Ponadto będzie ze mną na scenie mój nowy zespół, który wesprze mnie live-actem i razem zagramy sporo nowych utworów z ostatniego albumu „U Can’t Lurn Imaginashun”. To będzie mikstura koncertu i setu dj’skiego.

Kto będzie z tobą na scenie?

Ze mną zagrają Sabira Jade na wokalu i Pugz Attoms, Lil Ste na perkusji no i mój komputer.

Jakiś czas temu wydałeś swój nowy album. Ten jest jeszcze bardziej eklektyczny niż twoje wcześniejsze produkcje. Zastanawiam się czy masz niespokojny typ osobowości, taki, który ciągle poszukuje nowych wyzwań i inspiracji?

Tak, oczywiście. Uwielbiam świat dźwięków i muzyki. Wszędzie, gdzie się znajduję, gdzie idę, poszukuję natchnienia i dobrych wibracji. Nieważne czy jadę do Polski, Szwecji, Japonii, Stanów Zjednoczonych, zawsze szukam.

Więc teraz nie możemy powiedzieć, że DJ Vadim robi hip-hop, bo zacierasz granice między gatunkami?

Myślę, że tak. Zależy mi na tym, by połączyć wszystkie style muzyczne w jeden spójny gatunek.

Ale hip-hop wciąż jest dla Ciebie ważny?

Tak, on wciąż jest dla mnie ważnym wzorcem i ten gatunek ma spory wpływ na moją twórczość. Ale nie zamykam się na hip-hopie. Jest tyle ciekawych gatunków do eksploracji – reggae, soul, funk, house, disco, cała muzyka!

Preferujesz pracę solową czy zespołową?

Obie lubię tak samo, bo to są dwie zupełnie różne rzeczy, które traktuję na równi. Raz występuję z Yarah Bravo, innym razem gram ze swoim nowym zespołem, a później występuję sam. Ciągłe zmiany są zawsze dobre.

Jak już mówiliśmy, dużo podróżujesz. Wymień kilka miejsc, które zrobiły na Tobie największe wrażenie.

Lubię jeździć do San Francisco, uważam, że to piękne miasto i zawsze napawa mnie wieloma nowymi pomysłami. Lubię Japonię, Francję, w której ludzie bardzo cenią moją muzykę – zawsze jest spora publiczność na moich koncertach. Wciąż pamiętam też moją pierwszą podróż do Polski. Dlatego jestem podekscytowany, że tam wrócę.

No proszę…

Pierwszy raz pojechałem do Polski, żeby kupić płyty, to było w roku 1992 i przyleciałem z Londynu. Wtedy nie było jeszcze tak łatwo się tu dostać. W centrum Krakowa zostaliśmy zatrzymani przez policję, powiedziano nam, że nie możemy tu jeździć i musimy zapłacić, w przeciwnym razie zostaniemy aresztowani. No więc zapłaciliśmy, a później policjant zapytał nas co robimy tu w Polsce. Odpowiedziałem, że przyleciałem z Londynu, żeby kupić trochę płyt. Na to on odkrzyknął: „O! Dlaczego od razu nie mówiliście, że chcecie kupić płyty?” – i poprowadził nas do najbliższego sklepu muzycznego. To było zabawne, że policjant zaprowadził nas do sklepu muzycznego.

Zabawne i niewiarygodne. Na pewno w tym sklepie spotkałeś się z polskim jazzem.

Oczywiście, polski jazz jest sławny.

I współpracowałeś z Urszulą Dudziak. Kiedy rozmawiałam z nią o tobie, przyznała, że współpraca z DJem Vadimem była bardzo ekscytująca. Czy możesz wrócić do roku 2002 i opowiedzieć o tym spotkaniu?

Cóż, Urszula jest bardzo znana, zwłaszcza w świecie jazzu, dzięki jej solowej twórczości i pracy z Michałem Urbaniakiem, kiedyś jej mężem. Wielu twórców hip-hopowych samplowało jej nagrania. Rozmawiałem więc kiedyś o niej z moim dobrym przyjacielem Igorem ze Skalpela [chodzi o Igora Pudło – dop. 80bpm.net], na co on odparł, że ma kontakt z Urszulą Dudziak. Skontaktowałem się więc z jej managerem, ale nie do końca wierzyłem, że coś z tej współpracy wyjdzie. No i pewnego dnia odpowiedziała. Powiedziała, że czemu nie, zróbmy to.

Myślisz o podobnych kolaboracjach z wokalistami czy wokalistkami jazzowymi w przyszłości?

Jasne, dlaczego nie. Jak powiedziałem, czerpię inspiracje skąd się da, nie zamykam się na nic. Oczywiście amerykańskie i angielskie sceny muzyczne są najbardziej znane, ale dobrzy muzycy są na całym świecie. I to jest dla mnie najbardziej ekscytujące – odwiedzanie różnych krajów i poszukiwanie nowych talentów.

Współpraca z Urszulą Dudziak nie była twoim jedynym stykiem z polskimi artystami…

Tak, jakieś dziesięć lat temu zrobiłem utwór z Eldo z Grammatika.

Właśnie. Czy odnajdujesz jakieś wyjątkowe porozumienie z polskimi artystami, jako Rosjanin?

Zabawne jest, że kiedy pierwszy raz chciałem przyjechać do Polski, moja mama powiedziała „o mój Boże, nie jedź do Polski! Oni nie lubią Rosjan”  – nie wiem czy przez wojnę, komunizm czy coś innego, ale sądziła, że Polacy rzeczywiście mnie nie polubią. Ale znalazłem tu coś zupełnie innego. Ludzie z Polski byli bardzo zainteresowani Rosją i sympatyczni. Nie wiem czy to było poczucie braterstwa, ponieważ też jestem ze wschodniej Europy, czy dlatego, że właściwie mieszkałem już w Anglii, czy przez sukcesy muzyczne, ale zawsze znajdowałem w Polsce bardzo dużo ciepła. Zupełnie coś innego niż mówiła moja mama.

Masz listę życzeń na przyszły rok?

Na mojej liście jest życzenie zdrowia – dla mnie i wszystkich ludzi. A poza tym nowy album, nowe remiksy, dużo, dużo, dużo nowych utworów. O wszystkim będę informował na Facebooku, MySpace czy mojej oficjalnej stronie. Chciałbym też dużo grać, dużo podróżować, no i czekam na ten przyjazd do Polski – dawno mnie nie było u Was i jestem podekscytowany.

A zatem życzę ci zdrowia i wielu sukcesów. Do zobaczenia w Polsce!

Do zobaczenia, pozdrawiam!

30 grudnia 2009
Rozmawiała: Kaśka Paluch