Thievery Corporation to taki nasz miś pluszowy. Zawsze wiadomo gdzie leży, że może ma jedno uszko bardziej, ale jest nasz, kochany, mięciutki, znany od lat, zawsze taki, jakim go chcemy, zawsze przyjaciel i uśmiechnięty powiernik. Misie z TC siedzą ze swoją twórczością zawsze tam gdzie trzeba: na właściwym szczebelku w skali „dobrej muzyki”. Bo że muzykę robią dobrą, to się zaprzeczyć nie da. Nie będę po raz kolejny zadawać egzystencjalnego pytania „czy stałe brzmienie od kilku lat to dobry znak?”, bo i po co. Sięgając po Thievery Corporation zawsze wiemy że to Thievery Corporation i trzeba się przyzwyczaić do tego, że jest to jeden z tych składów, gdzie mamy muzyczny constans.

„Radio Relation” to album dobry i przyjemny jak wszystkie inne. Dobrze działają wstawki stricte orientalne (dziwne by było, gdyby brzmiały źle – na sitarze zagrała dla TC sama Anoushka Shankar), nie drażnią przejścia z brzmienia prawie orkiestrowego w okolice reggae/dubu. Sporo jest też – oczywiście – elektroniki: wzbogacane jest brzmienie instrumentów akustycznych, na których grają prawdziwe gwiazdy (obok Anushki mamy Nigeryjczyka Femi Kuti, brazylijskiego gitarzystę i wokalistę Seu Jorge, słowacką skrzypaczkę Janę Andevską oraz Chucka Brown), przez miksery przepuszczony zostaje głos wokalny. Co do wokalu to za ogromny plus uważam, iż album nie nuży ciągłym pseudo-rapem, a tym bardziej wokalnymi słodkimi pioseneczkami. Krążek zawiera zarówno delikatny francuski wokal kobiecy, jak i nigeryjski tekst mówiony, czy męski wokal w stylu reggae. I bynajmniej wszystko razem nie tworzy wrażenia pomieszania z poplątaniem. A to dlatego, że Thievery Corporation to doskonali muzycy i prawdziwi profesjonaliści, którzy z bardzo różnorodnych elementów tworzą spójny i przyjemny obraz.

Na podsumowanie mogę tylko dodać, że warto. W niesmiertelnej polskiej komedii padło zdanie ponadczasowe, iż „najlepiej się słucha tego, co się zna” (Inżynier Mamoń wiedział, co mówi). I nasza Zlodziejska Korporacja wpisuje się w tę teorię perfekcyjnie. Wydając materiał nowy nie zmusza nas do mozolnego przestawiania się na nowe pomysły. Jest swojsko i ciekawie. A przy okacji: kawał dobrej roboty.

Jadwiga Marchwica