thenewlawNowe po staremu, stare po nowemu

Przesłuchując długie godziny muzyki, trudno mi nie rozgraniczać płyt na pewne specyficzne acz dość ogólne szufladki – reprezentantów jasnego brzmienia, ciemnego bądź balansującego na granicy obu wymienionych „barw”. Te balansujące rzadko bywają ciekawe – bo cóż interesującego jest w niezdecydowaniu? Te jasne są z pewnością bardziej przystępne dla szerszego grona odbiorców (ileż to ja razy słyszałam, że trip-hop jest tak smutny i przygnębiający). Sama jednak nigdy nie ukrywałam, że mroczna, ciężka, psychodeliczna muzyka to coś, co przemawia do mnie najwyraźniej. Biorąc pod uwagę te czynniki, mogę powiedzieć, że długogrający debiut amerykańskiego duetu The New Law ucieszył mnie z dwóch powodów. Pierwszy jest banalny – nagrali krążek trip-hopowy. Drugi: zdecydowali się na stworzenie krążka od początku do końca mrocznego, brudnego i ciężkiego.
Jeśliby opisywać muzykę The New Law od strony instrumentalnej, sprawa wygląda przejrzyście – jest DJ, turntabilista, Adam Straney i saksofonista Justin Neff. Justin wprowadza w kompozycje duetu ducha jazzu (mimo, że to słowo jest nadużywane to tu ma sens – naprawdę jazzu), ale to Adam odpowiedzialny jest za całokształt klimatyczny krążka. Gęste, głębokie bębny tworzą fundament dla samplowanych wokali czy instrumentów melodycznych (fortepian na przykład) poprzycinanych i sformatowanych tak, że budzi się pewne skojarzenie z debiutanckim albumem Blockheada. To chyba zresztą najlepsze porównanie, jeśli w ogóle do czegokolwiek The New Law porównywać. Na krążku zachodzi nieustanna ewolucja, tu ciągle coś się dzieje – albo w płaszczyznie perkusji, albo basu, albo tak zwanej „góry” lub – last but not least – improwizacji saksofonowych. Hipnotyzujące.

The New Law to mój ulubiony argument przeciw twierdzeniom, że miłośnicy „tej” muzyki będą musieli niedługo zakopać się w starych krążkach Meat Beat Manifesto czy DJ Krusha, bo w tym smutnym, chorym świecie liczy się tylko przymusowy hedonizm, parkietowe baunsy i skoro nawet DJ Shadow poszedł w mainstream, to niewiele więcej od innych można oczekiwać. A jednak… – można!

Kaśka Paluch

p.s. płytę kupicie za pośrednictwem oficjalnej strony The New Law – www.thenewlaw.com