roisin-ruby„Naprawdę sama nie mam klucza do tego, co zrobiliśmy”
Warto było czekać, oj warto. „Ruby Blue” to zbiór 3 limitowanych ep-ek tworzących serię „Sequins” i efekt niezwykle udanej współpracy twarzy i głosu Moloko, Roisin Murphy, z jednym z najważniejszych przedstawicieli muzyki elektronicznej i microhouse’u w Europie, Mathew Herbertem. We dwoje tworzą taką parę jak król i królowa balu, na który zjechali wszyscy muzycy, którzy wydali swoje albumy w tym roku.
„Mathew nauczył mnie różnych sposobów wykorzystywania mojego głosu. Pracowaliśmy nad szczegółami harmonii aż uzyskaliśmy pożądany efekt. Nigdy wcześniej nie słyszałam mojego głosu tak brzmiącego.”
Na pierwsze spotkanie z Roisin Mathew poprosił ją, by do studia przyniosła jakąkolwiek rzecz. Wokalistka wzięła ze sobą notatnik, w którym zbierała pomysły na nowy materiał. Tego dnia nie spełnił on swego przeznaczenia, bowiem Mathew zwrócił się z prośbą, by Roisin podeszła do mikrofonu i trzasnęła notatnikiem. I właśnie w ten przedziwny sposób rozpoczęła się ta niezwykła kolaboracja. Oddanie się w ręce Mathew było świetnym posunięciem wokalistki. To właśnie jego aranżacyjne poczynania, może raczej swawole, czynią płytę wyjątkową i nadają jej niespotykanej świeżości. Pełno tu klasycznych inspiracji, które w nowoczesnej, clickowej oprawie brzmią wyśmienicie. Każdy dźwięk ma określone i przydzielone miejsce, a poszczególne wstawki i tematy zlewają się harmonijnie i mieszają przed naszymi uszami.

„To najlżejsza muzyka, jaką kiedykolwiek tworzyłam. Świetne było to, że nie miałam nad sobą żadnego kierownictwa ani ustalonego porządku.”
Roisin pracowała nad płytą niezwykle długo i niezmordowanie dążyła do uzyskania jak najefektowniejszych rezultatów. Jej mała rewolucja w świecie house’u i funky przy pierwszym zetknięciu wydaje się bardzo oryginalna, ale jednocześnie skomplikowana. W rzeczywistości pomysły na poszczególne kompozycje nie są aż tak trudne, wymagają po prostu obycia się z nimi. Czy „Ruby Blue” to kolejna płyta Moloko tyle, że opatrzona jedynie nazwiskiem wokalistki? Myślę, ze nie. Zbyt mocno swą obecność zaznacza Herbert, zbyt często Roisin odcina się, także wokalnie, i eksperymentuje. Nawet konwencja wydaje się dosyć sporo odmieniona. Z drugiej strony przypuszczam, że większość fanów Moloko z przyjemnością sięgnie i tak po „Ruby Blue”. I słusznie.
Urzeknie ich zapewne to płynne i słodkie balansowanie między nastrojami. Jedne utwory są stonowane, inne zadziorne, jedne kołyszą i uspokajają, inne podskakują w szaleństwie. I w tym już zasługa samej Roisin, która nie bez kozery nazywana jest Josephine Baker światka muzyki elektronicznej. Jej niezwykła charyzma czyni ją jedną z czołowych osobowości muzyki rozrywkowej. Ma w sobie niewyobrażalny magnez i używa go tak, jak chce, wedle swoich zachcianek.

„Odbieram tą muzykę raczej jako tancerka niż analityk.”
„Ruby Blue” to spore wydarzenie i osobisty sukces wokalistki. I to bez dwóch zdań. Mimo, że chyba jednak wciąż wolę Roisin razem z M. Brydonem, to w płytce będę się zasłuchiwał jeszcze wiele, wiele razy.
O ile w trakcie bardzo owocnej pracy w Moloko Roisin śpiewała: „The Time Is Now”, to swoją pierwszą solową produkcją pozwala nam wszystkim nucić „Her Time Is Now”.

Rafał Maćkowski (el.greco)