Peter Gabriel jest niewątpliwie artystą, który zapisze się w historii muzyki wielkimi literami. Jednak płyta „Passion” nieco różni się od jego wcześniejszej twórczości. Nie ma easy-listeningowej linii melodycznej, brzmienia gitar, ani nawet głosu z taką częstotliwością jak wcześniej (bo gwoli ścisłości, Gabriel śpiewa w paru utworach). Muzyka z owej płyty to jednocześnie soundtrack do kontrowersyjnego filmu „Ostatnie kuszenie Chrystusa” Martina Scorsese. W kwestii klimatu zarówno obraz jak i dźwięk tworzą jedność. Jest to według mnie niezwykle rzadko spotykana tak silna, wręcz symbiotyczna więź między tymi dwoma gatunkami sztuki.
To, co słyszymy na „Passion” jest iście genialnym, ilustracyjnym połączeniem nowoczesnych, chwilami elektronicznych brzmień z eterycznymi dźwiękami tradycyjnych instrumentów charakterystycznych dla muzyki wschodu (raczej okolice Izraela). Jednakże obecność klarnetów nie oznacza, że Peter Gabriel stworzył coś na wzór muzyki hebrajskiej. Artysta nie byłby sobą gdyby w swoich utworach nie połączył wielu kultur. Słuchamy więc wolnych, niepokojacych wstępów, ze wstawkami śpiewu w tle opartego na skalach żydowskich, które po chwili przejść mają metamorfozę w mocne uderzenia w konga i afrykańskie nucenie. Słyszymy także chór żeński, new age’owe przestrzenne kompozycje, spokojne melodie na fletni (kłania się głebszy wschód Azji) lub prawie w całości zelektronizowane, eksperymentalne kawałki. Płyta oferuje nam zarówno wzruszające ballady jak szybsze, dynamiczniejsze, utwory. I wierzcie mi – to wszystko perfekcyjnie łączy się w spójną, intrygującą całość. „Passion” to wielka ambicja i źródło najrozmaitszych wyobrażeń dlatego choć ostatnie dwa utwory wydają się być przepełnione optymizmem (wynikającym z użycia mniejszej ilości skal półtonowych) to jednak przesłuchanie krążka pozostawia po sobie smak tajemniczego klimatu, który trwa nawet, gdy odtwarzacz jest już wyłączony. Stworzenie tak międzypłaszczyznowego i ponadczasowego („Passion” pochodzi z lat ’80 ubiegłego wieku) dzieła wymaga od muzyka ogromnego talentu i profesjonalizmu. Nie da się zaprzeczyć – Peter Gabriel ma to w sobie i potrafi to rewelacyjnie wykorzystać.
Kaśka Paluch