yang-jaszczurkaTym razem czas przyszedł na opis płyty bynajmniej nie nowej. Wydana w 1998 roku mimo promocji przez dość znaną rozlewnę złocistego trunku (dla mniej lotnych: chodzi mi o piwo), przeszła praktycznie bez echa na polskim rynku. Mało kto o niej wiedział, jeszcze mniej osób ją słyszało. A Pati Yang jako jedna z niewielu w Polsce nagrała kilkadziesiąt minut rewelacyjnego, prawdziwego i soczystego trip-hopu. I nie mam tu na myśli paru kawałków ocierających się o bristol sound czy zawierających pewne elementy tego rodzaju muzyki. Ja mówię o prawdziwym trip-hopie z krwi i kości, z inteligentnymi i mrocznymi tekstami, niepowtarzalnym klimatem. Pati przyznaje, że inspirowała się takimi wykonawcami jak Massive Attack czy Tricky, nie uważa, żeby było to czymś złym i twierdzi, że mimo tego udało jej się nagrać krążek oryginalny. Popieram, chociaż znajdują się też na nim utwory do bólu przypominające produkcje prekursorów stylu – jak „Może zapomni”, który przywodzi na myśl „brudną” stylistykę muzyki Portishead.
Niewątpliwie atutem krążka jest sam głos Pati, jak i język w jakim śpiewa – przeważa polski, chociaż angielskich tekstów również nie brakuje. Mocnym wejściem jest już utwór pierwszy, bardziej recytowany niż śpiewany, klimatyczny (czyli niezwykle mroczny), niebezpiecznie energetyczny. „Jaszczurka” jest niezwykle eklektycznym albumem, ze względu na wykorzystywane tu instrumenty. Oprócz tego, że jest przesycona elektroniką, słyszymy gdzieniegdzie także gitary czy tradycyjne, atawistyczne brzmienie bębnów (afrykańskich czy indyjskich – w to już nie wnikam).

Zaskoczeniem dla mnie było także dość mocne powiązanie trzech utworów z… drum and bassem. Rzadko kiedy słyszy się tak udane połączenie tej czysto klubowej odmiany breakbeatu i mrocznej atmosfery trip-hopu. Nie ma tu co prawda bassu wyłaniającego się na pierwszy plan, ale jest silnie zaznaczona łamana perkusja z odpowiednimi „przejściówkami”. Robi wrażenie.

Podsumowując, nie da się ukryć, że płyta bardzo na mnie podziałała. Od momentu zakupu, praktycznie nie wyciągam jej z odtwarzacza, za każdym razem umierając z zachwytu nad tym czy innym utworem. Cóż mogę powiedzieć więcej? Polecam gorąco, zwłaszcza, że krążek dostępny jest teraz w sklepach za śmiesznie niską cenę.

Kaśka Paluch