„K&D Sessions” jest dwupłytowym albumem i to dość specyficznym, bowiem każdy, kto spotkał się z pojęciem trip-hopu, musiał prędzej czy później zetknąć się z sesją Petera Krudera i Richarda Dorfmeistera – i nawet jeśli nie słyszał tych krążków, to z pewnością wie o ich istnieniu. Trudno się dziwić, zwłaszcza teraz, kiedy bez problemu możemy zobaczyć ile ci dwaj panowie wnieśli w świat muzyki chilloutowej. „K&D Sessions” to swoisty dj-ski set, zapis kilkunastu utworów (w mniej lub bardziej zmodyfikowanych przez Austriaków wersjach) znanych lub nieznanych, ale utalentowanych artystów. Te dwie płyty śmiało nazwać mogę prawdziwą esencją muzyki elektronicznej, szczególnie tej podchodzącej pod definicję trip-hopu.
Dla wielu „K&D Sessions” stało się drzwiami do kariery w 'downtempowym’ światku – jak dla muzyków z Sofa Surfers, którzy na składance Krudera i Dorfmeistera wystąpili z utworem „Sofa Rockers” – później mogli czekać już tylko na pasmo sukcesów. Mamy tu także kompozycje znanych już wtedy (omawiana płyta została wydana w 1998 roku) artystów. Na przyklad gwiazda jungle i drum’n’bassu – Roni Size, którego kawałek „Heroes” w remiksie Krudera, otwiera całość. Miłośnikom tematu z pewnością może ubyć nieco śliny na widok nazw zespołów jak Lamb, Rocker’s Hi Fi, Depeche Mode czy nazwiska Davida Holmes’a.
Mistrzostwo w tworzeniu atmosfery, za pomocą zsamplowanych wokali, odbijających się echem, selektywnego brzmienia. Nie ma możliwości wybicia z błogiego stanu, gdyż każdy następny utwór jest konsekwencją poprzedniego, a wszystkie razem stają się produktem relaksującym, odprężającym i przede wszystkim ciekawym.
„K&D Sessions” to płyta-legenda. Panowie Kruder i Dorfmeister popełniając ją, zapisali się złotymi literami w historii muzyki chillout’owej.
Kaśka Paluch