hooverphonicPod tym przydługim, ale bardzo dźwięcznym tytułem ukrywa się album, obok którego obojętnie przejść się nie da – a przynajmniej ja nie potrafię. W chwili obecnej o belgijskiej grupie Hooverphonic jest dość głośno, bo właśnie wydali krążek „Sit Down And Listen To” będący kompilacją najlepszych kompozycji zespołu, granych na żywo. Opisywana płyta natomiast pochodzi aż z zamierzchłych czasów roku 1996. Debiut ten określany jest jako najbardziej trip-hopowy krążek Hooveprhonic – niezależnie od tego, rzeczywiście jest to pozycja, jaką zna każdy miłośnik tego typu brzmień. A jeśli nie, to powinien.

Mimo, iż utwory tu zawarte można porównywać z innymi kawałkami z półki oznaczonej „bristol sound” („2 Wicky” na przykład jest jak żywcem wyjęty z twórczości Portishead), muzyka Belgów ma w sobie coś, co potrafi absolutnie pochłonąć całą moją uwagę i nie pozwala ani przez chwilę myśleć o nich jak o odtwórcach. Ciężko mi jednoznacznie określić co to jest – być może atmosferyczny, enigmatyczny głos Liesje Sadonius? Po usłyszeniu jej możliwości wokalnych, jakie prezentuje na „A New Stereophonic…” ta pani uplasowała się w jakże zacnym gronie moich ulubionych pieśniarek ever. Moją sympatię do Hooveprhonic mógł wywołać także niezwykle interesujący eklektyzm instrumentalny – jak oniryczne dźwięki gitar połączone z elektronicznie doprawianym fortepianem – który mimo pewnej wtórności brzmieniowej jest wykorzystywany z ogromnym polotem i oryginalnością. Weźmy na przykład „Sarangi”, który samą fakturą niczego nowego nie odkrywa, natomiast pomysłem rozplanowania utworu i jego ogólną koncepcją zwyczajnie – co tu dużo mówić – rzucił mnie na kolana.

Określenie jakiejś muzyki trip-hopem, z góry sugeruje, iż nie powinna ona być szczególnie wesoła. Nie inaczej jest z debiutem Hooverphonic – nie wiem, czy określenie „smutny” byłoby trafne, ale z pewnością to krążek tajemniczy, mroczny, intrygujący – a nawet, jak w moim przypadku – inspirujący.

Ogólnie rzecz ujmując, daję głowę, że gdyby kiedykolwiek powstało coś w rodzaju encyklopedii trip-hopu, płyta „A New Stereophonic Sound Spectacular” znalazłaby się tuż obok wydawnictw naszych dobrych znajomych z Bristolu, tudzież innych malowniczych angielskich miejscowości. A poza tym – to kawał znakomitej muzyki.

Kaśka Paluch