Pora ulec tajemnej nu-jazzowej magii. I to magii nie byle jakiej, bo made in Poland. Niewinni Czarodzieje to bardzo ważny dla polskiej sceny kolektyw. Jego skład ulega ciągłym przetasowaniom, ale za takie a nie inne oblicze zespołu odpowiedzialni są głownie jego założyciele: Envee i Maceo Wyro. Wyliczanka ważnych dla tego krążka osób zajmie jednak trochę więcej miejsca. Swoimi głosami uroki rzucają panie: Marysia Sadowska, Ewa Nawrot, Alec Sun Drae i panowie Kamil Kuźnik, Barry Salone, Bogusz Bilewski Jr, a także obecny kilka linijek wyżej Envee. Do tego dochodzi jeszcze naprawdę pokaźna grupa muzyków nieprzypadkowych, którzy swą obecność zaznaczają w mniej lub bardziej znaczący sposób. Właśnie ten nieprzewidywalny skład, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych wypływa na wody rodzimego rynku muzycznego, konsekwentnie i od samego początku płynie pod prąd. Teraz Polska!
CD to inteligentny i uroczy debiut dla nieco bardziej wymagających słuchaczy, a wierzę, ze takich jednak wśród nas nie brakuje. Zabiera nas w podróż po mieście, do którego klucze posiada zaledwie grupka pewnych tajemniczych czarodziejów. Jednak za ich pośrednictwem możemy udać się tam także my, wystarczy tak niewiele. Muzyczna przejażdżka po mieście otulonym mnóstwem ciepłych dźwięków rozpoczyna się od spotkania z „The Diver’em”. Robi się ciekawie i intrygująco… Potem nadchodzi czas „Gold” – kawałka 24karatowego, kompozycji, której odcienie zlewają w sobie kolory jazzowe i downtempowe. Dokładnie taki sprytny collage dominuje przez większość materiału. Rytmy soulowe, house’owe i nu-jazzowe wymieszane jednym pociągnięciem różdżki sprawiają, że wskaźnik naszego dobrego nastroju niebezpiecznie wzrasta. Płyta stała się moim osobistym terapeutą. Tęcza pozytywnych wibracji, interesujące wokale, subtelne liryczne akcenty, po których następują mocne uderzenia elektroniki na świetnym poziomie. Właśnie to jest szczególnie zaskakującym faktem – na naszym gruncie powstaje materiał dotrzymujący kroku światowym standardom i trendom. Pan Envee i spółka mają wizję i tego nikt im nie będzie potrafił odebrać. Te nowatorskie spojrzenie na muzykę ukazuje chociażby „Change”, do którego wracam bardzo chętnie i regularnie. Jednak najciekawszy track i jednocześnie moja prywatna słabostka to „Włóczykije”, poniekąd autobiograficzna. Świetna, lekko naiwna (co łatwo jej wybaczyć) przemyślana piosenka z pogodnym przesłaniem, początkiem, rozwinięciem i zakończeniem (przy czym ostatni z tych etapów rzecz jasna nie należy do rzeczy przyjemnych, bowiem jest to kompozycja, którą można włóczyć się w nieskończoność). Wszystko co dobre, kiedyś musi się jednak skończyć. I to chyba jedyna zasada i ograniczenie tego albumu. „Envee & Niewinni Czarodzieje” to krążek pachnący świeżym powiewem nowoczesnych rozwiązań studyjnych, ciepły niczym czerwcowe słońce, posiadający swoją aurę. Aurę, którą potrafią roztoczyć tylko młodzi i ambitni muzycy. Pokuszę się o parafrazę fragmentu „Włoczykijów”, bo mam nadzieję, ze Niewinni Czarodzieje nie będą „gdzie indziej szukać szczęścia.” Jak dla mnie są zbyt cenni.
Gdyby U. Dudziak była żoną R. Dorfmeistera, to pewnie ich muzyczną latorośl stanowiliby właśnie Niewinni Czarodzieje.
Rafał Maćkowski (el.greco)